Samotnia, to wyjątkowe miejsce w Karkonoszach. Nie można się w niej zakochać na chwilę, czy tylko zauroczyć, zapatrzeć i zapomnieć. To miłość na całe życie.
Nasza miłość do gór rozpoczęła się jakieś 2 lata temu, kiedy to kupiliśmy Szczęśliwą Trzynastkę i zakochaliśmy się w tym cudownym mieście pod Śnieżką od pierwszego wejrzenia, na zabój i bez pamięci.
Tym uczuciem staramy się zarazić naszego małego łobuziaka, który na swoją pierwszą wyprawę wybrał się właśnie do Samotni.
Wszystkim, wybierającym się do Samotni z dziećmi, polecamy trasę spod Świątyni Wang – to łatwy szlak i można go pokonać nawet z wózkiem. Nasz małolat swój pierwszy raz zaliczył właśnie w ten sposób, drugi w nosidełku, kolejny samodzielnie (przy niewielkiej pomocy rodziców).
Samotnia, to obowiązkowy punkt wycieczkowy każdego turysty. Co tam wyprawa na Śnieżkę, czy Słonecznik- nie ma fajniejszego momentu, niż chwila relaksu z gorącą herbatą w dłoni i widok na Kocioł Małego Stawu.
Na większe wyzwania z małolatem jeszcze pewnie przyjdzie czas, my póki co napawamy się pięknem przyrody właśnie w tym miejscu- góry, woda i soczysta zieleń krzewów rosnących obok Samotni, to coś, co niezmiennie nas zachwyca. Wierzcie lub nie, ale widoki przed schroniskiem zapierają dech w piersiach, a Mały Staw zachwyca swą urodą o każdej porze roku.
Samo schronisko też ma swój niepowtarzalny (żeby nie powiedzieć PRL-owski) klimat, nawet herbatę podają w tych samych, co 20 lat temu kubkach (polecamy odwiedzenie tego miejsca po sezonie- pozwoli to na uniknięcie kolejek i tuptania z zimną pomidorówką w ręku w oczekiwaniu na zwolnienie stolika 🙂 )
Kochamy to miejsce do szaleństwa.
I nie wiem czemu, czasem odnosimy wrażenie, że jest to uczucie odwzajemnione 😉