Wstyd się przyznać, ale ostatnio szwendaliśmy się po górach w październiku ubiegłego roku.
Ale już jesteśmy (nawet w powiększonym składzie), obiecujemy poprawę, a na rozgrzewkę bierzemy Samotnię.
Samotnia, to ostatnio nasze ulubione schronisko w Karkonoszach. Jest tak pewnie dlatego, że tutaj bez większego problemu jesteśmy w stanie dojść z małymi dziećmi (5 lat i 11 miesięcy).
Pracownik parku mówi nam, że zajmie nam to nieco ponad godzinę, ale my nauczeni doświadczeniem z poprzednich wędrówek, wiemy doskonale, że z naszymi małolatami zajmie nam to znacznie więcej czasu. Musimy zatrzymać się przecież prawie przy każdym drzewie, zawiązać buta, rozwiązać buta, zdjąć bluzę, założyć bluzę… i tak do znudzenia.
Startujemy spod Św. Wang, idziemy przez Polanę i … jesteśmy na miejscu
Mimo pełni sezonu na szlaku pustki.
A widoki? No takie jak zwykle!
Musicie się tam wybrać. To obowiązkowy punkt wycieczkowy każdego turysty.
Nasze małolaty dały radę, a wieczorem były tak zmęczone, że o 20.00 leżały już grzecznie w łóżeczkach.